Kiedy w poniedziałek przed świętami odebrałam telefon z powiadomieniem o zaproszeniu do porannego programu TVP2, byłam w lekkim szoku. Uznałam jednak, że Wielki Piątek (o nim była mowa) nie jest dniem na tego typu „ekscesy”. Mimo że nie było żadnej pewności, iż propozycja zostanie ponowiona, poprosiłam o przełożenie terminu. Decyzję uszanowano, a kilka dni później telefon znów zadzwonił.
Biorąc pod uwagę, że z wspólniczką od książki (cudną restauratorką Bożenką Biernot) miałyśmy zameldować się w studiu raniutko, na błyskawiczną zmianę planów, dotarcie do stolicy i zjawienie się w pełnej gotowości na Woronicza, miałyśmy jakieś półtora dnia.
Wystąpienia publiczne w budowie sieci (chyba, że jest wyłącznie konsumencka i została stworzona dzięki zaangażowaniu Internetu) są czymś jak najbardziej naturalnym. Ktoś mógłby pomyśleć, że skoro co jakiś czas trzeba zmierzyć się z tego typu wyzwaniem, każde kolejne nie powinno już sprawiać problemu. Co innego jednak wystąpić przed słuchaczami z branży, z odpowiednio rozpracowanym wcześniej tematem, a co innego zostać rzuconym na totalnie głęboką wodę, w telewizji publicznej, w programie emitowanym na żywo. /Fakt zupełnego zignorowania scenariusza przez prowadzących, pominę. :)/ Co innego mówić do ludzi na interesujący ich temat, z zastosowaniem różnych środków przekazu przez godzinę, a co innego mając do dyspozycji siedem minut, po których może zostać wrażenie dobre, złe, bądź nijakie. Czas antenowy podobno w cenie, więc o żadnym odwrocie nie będzie mogło być mowy.
Podsumowując: To potężna presja i jak by nie było, spora odpowiedzialność.
Na dodatek kamera bywa chwilami bezlitosna. Najważniejsze jednak, że już …po bólu! :)
PS
Z Woronicza przemieściłyśmy się na Al. Niepodległości, na nagranie dla radiowej czwórki.
To, na szczęście, już zupełnie inna bajka. Jak dużo materiału zostanie z półgodzinnej rozmowy, okaże się niebawem. Prawdopodobnie jeszcze przed spotkaniem autorskim, które odbędzie się już w najbliższy czwartek w warszawskim „Trafficu”. Jeśli mieszkasz w Warszawie, bądź okolicy i masz ochotę zamienić kilka słów nie tylko o książce (o niej podczas oficjalnej części spotkania), serdecznie zapraszam.
„Jesteśmy jak książki.
Większość ludzi widzi tylko naszą okładkę.
Mniejszość czyta wstęp.
Wielu wierzy tylko krytykom.
Nieliczni poznają naszą treść.
Tylko Bóg nie ocenia Cię po okładce,
bo doskonale zna treść Twojego życia,
rozdział po rozdziale.
Nie słucha słów krytyki, bo sam wie ile
jesteś warta w Jego oczach.
I czyta Cię każdego dnia.
Bierze do ręki i strona po stronie przygląda się Tobie.
Nie odkłada nie czytanej na półkę.
I codziennie czeka jaką stronę dopiszesz do swego życia
i patrzy, czy On będzie bohaterem w Twojej książce.”
Miłego dzionka co dnia.
Dzielna dziewczynka! :)
Twoja Wandzia
Pytanie mam tylko jedno: skąd bierzesz tyle sił do takiego działania? Twoje wystąpienie było rewelacyjne!!! I mówię to bez cienia zazdrości. Telewizyjne gwiazdy mocno przy Tobie przygasły. Pozdrawiam, Ewa.
Ewuś,
Nie masz pojęcia jak ważne jest dla mnie to co napisałaś.
I nie mniej, to że napisałaś.
Tych Twoich kilka zdań świadczy o tym, że z boku wygląda to inaczej. Choć mam świadomość, że leniem nie jestem, ciągle uważam, że dany mi czas mogłabym wykorzystać znacznie lepiej, pełniej. I nie dlatego, że pędzę byle szybciej, byle dalej a w rezultacie nie wiadomo dokąd. Tego (chwała Najwyższemu) we mnie nie ma.
Co do samego (powiedzmy) pisania… Tak szumnie nie chcę tego nazywać. Pojawia się w głowie temat i zaczyna kotłowanina.
Wpadają pomysły.Konkretne zdania. Z czasem niemal całe rozdziały. Wreszcie przychodzi moment, że nie jestem w stanie się od tego uwolnić.
To taki bardzo naturalny proces. Kiedy już to przeleję na papier, znów głowa zaczyna być wolna, jakby został z niej usunięty olbrzymi ciężar. Myślałam, że może tak było tylko za pierwszym razem. Okazuje się jednak, że nie.
Czasami rzeczywiście słyszę: Jak ty to robisz? Jedyne co mi w takich chwilach przychodzi do głowy, to…
Często słyszę to pytanie
Zadawane prosto z mostu
Jak to jest z moim śpiewaniem
Odpowiadam że po prostu
To tak jak z prądem w ścianie
Jak z jemiołą na drzewie
Tak jak z gwiazd migotaniem
Muszę przyznać że nie wiem
Tak jak z tęczą na niebie
Topieniem smutków w rumie
Jak z czekaniem na ciebie
Nie bardzo to rozumiem
Więc gdy słyszę to pytanie
Zadawane prosto z mostu
Jak to jest z moim śpiewaniem
Odpowiadam że po prostu
Tak jak z pracą silnika
Jak z zaćmieniem słońca
Sedno mi się wymyka
Nie rozumiem do końca
To tak jak z czasu trwaniem
Jak ze spotkaniem księcia
Tak samo jak z kochaniem
Czyli nie mam pojęcia :)
D.
Dorotko obejrzałam Twoje wystąpienie w programie TV i bardzo Ci gratuluję. Wypadłyście bardzo dobrze. Szkoda, że tak krótkie było to spotkanie i nie można w takich okolicznościach pokazać więcej tego co się wie, ale może to i dobrze dla was bo będzie się dobrze sprzedawała książka. Jeszcze raz gratuluję i pozdrawiam Krystyna
Krysiu,
TV rządzi się swoimi prawami, więc trudno narzekać na czas, z którego mogłyśmy skorzystać. Zresztą chodziło bardziej o zainteresowanie telewidzów ideą niż opowiedzenie o zawartości książki. W tym względzie miałyśmy znacznie większe pole do popisu podczas czwartkowego spotkania autorskiego. Niebawem postaram się skrobnąć coś na jego temat. Znów spora porcja emocji i kolejne baaaardzo cenne doświadczenie.
Dorotko!
Niestety nie będę oryginalna: byłyście świetne!!! Delikatność i spokój pani Bożeny rewelacyjnie uzupełniała Twoja energia, merytoryczność i niesamowita wiara w to, o czym mówisz. Wyglądałaś świetnie. Elegancja, spokój, uśmiech i wiedza dotycząca tematu sprawiły, że to Ty byłaś osobą prowadzącą ten dialog. :) Mowa ciała komponowała się perfekcyjnie z tym, o czym mówiłaś. Myślę, że nie byłam jedyną osobą, która przez te kilka minut czuła radość i wielką dumę. Dziękuję i pozdrawiam w przeddzień spotkania autorskiego w stolicy. :)
Iza
Belciu,
Tyle miodu na nasze dusze! Wielkie dzięki. A za powodzenie spotkania mocno trzymaj kciuki. To kolejny poważny sprawdzian. :)
Wspaniale!
Gratuluje!
Violetta
Violu,
Dziękuję. :)
Dorotko.
Z przyjemnością obejrzałam po raz drugi Wasz występ w TVP. Spokój pani Bożenki, Twój temperament i Wasz profesjonalizm sprawiły, że przekazałyście widzom cząstkę wiedzy na temat odżywiania zgodnego z grupą krwi. Rzeczywiście, nie dałaś za wygraną i nie pozwoliłaś odebrać sobie głosu:) Myślę, że to niewielu gościom się udaje. Pan Zamachowski, jak widać z programu, nie bardzo lubi rezygnować z ulubionych potraw, podobnie zresztą, jak wielu z naszych rozmówców. Sądzę, że to do czasu, kiedy bliżej przyjrzy się treści Waszej książki. Jeszcze raz gratuluję.
Jolka
Oj nasłuchałam się (choć to oczywiście przyjemne) o tym, jak to dzielnie walczyłam. Gdyby prowadzący zechcieli trzymać się scenariusza, nie byłoby takiej potrzeby. Skoro tak się nie stało, musiałam upomnieć się o nasze prawa. :)
Nie ukrywam, że program „Pytanie na śniadanie” to mój ulubiony, który staram się oglądać regularnie.
Byłem w dużym szoku, gdy dowiedziałem się, że wystąpi Pani w tym programie, dlatego zdołałem zmobilizować wszelkie swoje siły, aby wracając z nocnej zmiany do domu błyskawicznie zasiąść przed TV i obejrzeć ten fantastyczny występ. Gratuluję udziału na żywo w TVP.
Co najważniejsze udało się Pani razem z drugą autorką przedstawić wiele wartościowych informaji na temat diety zgodnej z grupą krwi. Oglądając ten program od pewnego czasu mogę stwierdzić, że nielicznym udaje się przekazać w ciągu tych dosłownie kilku minut, ważne informacje.
Jeszcze raz gratuluję udanego występu publicznego ;)
Tobiasz, dziękuję za uznanie.
Dorotko, z dumą oglądaliśmy Wasz występ. Był uśmiech i mądrość i elegancja. Cieszymy się, że promocja książki nabiera tempa. Trzymamy kciuki za równie udany dalszy ciąg…
Aniu, Jurku, bardzo dziękuję. Wasze uwagi są zawsze dla mnie bardzo istotne. Nie mniej cieszą mnie „zwykłe” rozmowy, które długo rozpamiętuję. :) Cieszę się, że już niebawem będzie ta rzadka ale cudowna okazja do kolejnych pogaduch. Nie mogę się doczekać.
Dorota,
Myślę, że w tej burzy emocji, pozwolisz na głos racjonalny. Będę mówił wyłącznie o faktach.
A zatem dwójka prowadzących z TVP i dwójka gości. Oczekiwać by się chciało, że goście są pasjonatami, totalnie zaangażowanymi. A prowadzący to profesjonaliści, oczywiście zaangażowani.
Co dostaliśmy o tej porannej godzinie?
Przepraszam, nikomu nic nie ujmując. Dostaliśmy jednego eksperta i jednego profesjonalnego, totalnie zaangażowanego, również eksperta.
Kim są Ci eksperci? Zamachowski??? Richardson???
NIE! Mówię to w pełni władz umysłowych.
I nie są to komplementy lecz uwagi techniczne.
Pani Bożena była ekspertem, fachowcem.
A Pani Dorota była ekspertem INSPIRUJĄCYM, zaangażowanym. Jeżeli ktokolwiek zachęci mnie do sięgnięcia po te książkę, to jest to profesjonalizm i pasja Doroty.
Dorota, wiesz co było najfajniejsze?
…
Wiesz?
…
To jest fakt. Mianowicie skradłaś te 7 minut Richardson, Zamachowskiemu i TVP.
Zrobiłaś to o czym mówię od dawna, dawna, jak zacząłem poznawać ludzi z Waszej branży.
Pokazałaś wiedzę, zaangażowanie i wspaniałą charyzmę.
Gratuluję!!!
Marcin Markowski
Marcin,
A wiesz co ja Tobie powiem? :) Że TO TWÓJ WIECZORNY TELEFON SPRAWIŁ, IŻ STAŁO SIĘ JAK SIĘ STAŁO.
I będę Ci za niego dozgonnie wdzięczna. Zwłaszcza, że był spontaniczny i bezinteresowny. Po wyjściu ze szkolenia z takimi szychami mogłeś myśleć tylko o tym, by całego siebie oddać czekającej w domu rodzinie. A Ty zrobiłeś coś jeszcze. Gdyby nie to, co w tej rozmowie usłyszałam, byśmy przeżyły szok i poległy. Może Bożenka ze swoim arcystoickim spokojem jakoś by to zniosła. Ze mną byłoby dużo gorzej. I choć telewizji nie oglądam od niemal pięciu lat, teraz miałabym kłopot nawet z pomyśleniem o niej. Ty (za sprawą niefortunnego /choć może nie do końca/ zbiegu okoliczności, w hotelowej restauracji) wiesz co przeżywałam przed pierwszymi zajęciami z Tobą. I wiesz jaki był ich finał. Tym bardziej chylę czoła i bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję. JESTEŚ WIELKI!
Witaj Dorotko. Dzięki mojemu Irkowi mogłam oglądać Cię na „żywo”, pomieważ to on wypatrzył Was w tym programie i zerwał mnie z łóżka z krzykiem Barbara-Dorota w telewizjii… To ja w te pendy…Wow!ale adrenalina. Byłam tak dumna z Was i bardzo Wam gratuluję książki, bo jest świetna. Jakie piękne jest życie, kiedy spełniają się marzenia. Denerwowała mnie trochę ta Richardson, bo ciągle głupowato przerywała, ale nie dałaś się. Świetnie wyglądałyście obie. Pozdrawiam i mam nadzieję, że jeszcze wiele niespodzianek nam dostarczysz. Mocno Cię ściskam.
Basiu,
Czytając, jednocześnie śmieję się i łzy mi lecą. :) Wyobraziłam sobie sytuację jak wyskakujesz z łóżka. Dzięki. Wielkie dzięki! Masz buziaka przy najbliższym spotkaniu. Irek też. On dwa. :)
Z ogromnym zainteresowaniem obejrzałam program, nawet ryzykując spóźnienie do pracy. Chcącym jednak szczęście sprzyja- korków nie było.
Prowadzący program nie byli do końca przygotowani na tak profesjonalne podejście do tematu, w związku z czym goście, w tym przypadku Dorota i Bożena przejęły prowadzenie programu. To zjawisko niecodzienne, przez które przebija ogromna znajomość tematu i fachowość rozmówczyń. Ktoś, kto nie wiedział, że grupa krwi powinna mieć znaczenie przy doborze diety- teraz, z pewnością to pojął. Argumentacja i wizualizacja była dobitna.
Bardzo gratuluję udanego występu.
Dorotko- sama jesteś reklamą swojej idei- jesteś taka witalna i świeża, energetyczna.
PS.
Kolor kurteczki jest wspaniały :)
Moniko,
Twój sms o zamierzonym spóźnieniu do pracy, był uroczy. Byłam zaskoczona ilością sms-ów i telefonów o przejęciu przez nas pałeczki. Nie do końca wiedziałam o co chodzi. Dopiero jak wreszcie (nie bez oporów) wczorajszego wieczoru zmusiłam się do obejrzenia nagrania, zrozumiałam. Jeszcze małe sprostowanie w kwestii idei. Ona nie moja. Ja tylko dokładam maleńką cząstkę do jej propagowania.
A co do koloru kurteczki, jakoś blado tu wypadł. Jest znacznie żywszy. :)
Wspaniała byłaś w nagraniu „Pytanie na śniadanie”!
Fantastycznie wyglądasz i jesteś bardzo fotogeniczna!
Gratuluję i cieszę się z Twojego sukcesu.
Pozdrawiam serdecznie. Mariola
Mariolku, cóż ja mogę na takie dictum? Tylko: dziękuję.
Trochę dziwnie mi się patrzy na siebie, kiedy widzę, że twarz jak po botoksie albo jak u chomika. :) Nic to jednak! Szkoda tylko, że wody nie dostałyśmy, bo z wrażenia tak w ustach zaschło, iż miałam ochotę sięgnąć po kubek z ciepłą wodą należący do p. Richardson. Żeby powiedzieć kolejne zdanie musiałam spowodować nawilżenie jamy ustnej, co zresztą jest widoczne. Ale kryzysowe sytuacje są przecież po to, żeby sobie z nimi radzić. :)
Gratuluję,
Niestety na żywo nie mogłam obejrzeć, ale jak tylko pojawiło się na stronie nagranie , nie mogłam odpuścić.
Bardzo dobrze, że nie dałaś się prowadzącym :) Jestem pewna, że dzięki temu zaciekawiłaś sporo osób tematem, więc będą chciały wiedzieć więcej.
Dzięki. Tak jak napisałam w odpowiedzi p. Zygmuntowi…Nie po to jechałyśmy do stolicy, żeby rozmawiać o niczym. :)
Dorotka,
Ciekawie opowiedziałaś. Szkoda, że dali Ci tak mało czasu. Pięknie wyglądałaś. Pozdrawiam. Bogusia
Bogusiu,
Bardzo Ci dziękuję. Tak niewiele mamy kontaktu, a jednak pofatygowałaś się, żeby napisać słówko. To bardzo miłe. D.
Dorotko,
Gratuluję debiutu. Wyglądałaś pięknie. Wszystko wypadło super. :) Jola
Jolu, Trudno mówić o debiucie, kiedy dalszego ciągu się nie przewiduje. No ale dobrze, potraktujmy ten „mój pierwszy raz” w takich kategoriach. :)
Dorotko,
Jak na te kilka minut, udało Ci się wskazać drogę do zdrowia wielu ludziom. Gratuluję! :)
Helenko,
Cieszę się, że tak uważasz. Dziękuję za dobre słowo. D.
Dorotko,
Gratuluję! Oglądaliśmy z Franiem i z wieloma moimi klubowiczami. Duchem i w wielkich emocjach byliśmy z Tobą. Było super!!! Tylko krótko! Ściskam, Dorota
Dorotko,
Bardzo to miłe. Dziękuję za sms-a tuż po zakończeniu programu. Bardzo mnie wzruszył. Po takich sygnałach człowiekowi jeszcze bardziej chce się chcieć. D.
Witaj Dorotko,
Wypadłaś świetnie i wizualnie i merytorycznie. Fajnie, że się usmiechałaś. Gratulacje również dla koleżanki. Elżbieta
Elu,
Serdecznie dziękuję. Twoja opinia zawsze jest dla mnie ważna. D.
Dorotko,
Brawo!
Agnieszka
Agnicha, od tego, że będziesz pierwszą osobą, która wyśle sms-a z gratulacjami, bardziej spodziewałabym się gromu z jasnego nieba. :)
Po wyjściu ze studia, jakoś odruchowo wyjęłam telefon. Była wiadomość od Ciebie. Aż przysiadłam z wrażenia. Dziękuję. Nawet nie masz pojęcia jaką frajdę mi sprawiłaś. D.
Dobry wieczór Pani Dorotko
Gratuluję udanego debiutu w telewizji. Oglądałem program z rodziną i mieliśmy wrażenie że to Pani go prowadzi. Szkoda że tak krótko, ale pomimo ograniczenia czasowego myślę że udało się Pani zainteresować telewidzów swoją osobą i dietą zgodna z grupą krwi. Udało się przemycić informację, że dieta ta jest spójna, logiczna i warta zainteresowania.
Jeszcze raz pozdrawiam i gratuluję
Zygmunt
Panie Zygmuncie,
Rzeczywiście usłyszałam i przeczytałam sporo wiadomości wyraźnie sygnalizujących, że nie pozwoliłam sobie „w kaszę dmuchać”. Czasu jak wwiadomo, było mniej jak na lekarstwo. Tym bardziej więc nie mogłyśmy pozwolić na sprowadzenie rozmowy na poziom mówienia o niczym. Mam nadzieję, że choć nie było łatwo, to jednak się przynajmniej w jakimś stopniu się udało. :) DM