Kiedyś na szkoleniu dedykowanym budowniczym sieci, prowadzący zapytał o trudności, na jakie najczęściej napotykamy w swojej pracy. Odpowiedzi padały różne. Również dość banalne i oczywiste. Moją uwagę zwróciła jedna: rywalizacja zamiast współpracy. Przyznaję, że nie od razu się pod tym podpisałam. Żeby dokładnie zrozumieć o co chodziło dziewczynie sygnalizującej ten problem, nie musiałam długo czekać. Życie bardzo szybko pokazało co miała na myśli. :)
Dziś pierwszy dzień (przynajmniej kalendarzowej) wiosny. Już od jakiegoś czasu, od wczesnego ranka ptaki za oknem czynią niesamowitą wrzawę. To chyba jednak jeden z niewielu rodzajów hałasu, który zamiast przeszkadzać, najzwyczajniej cieszy. Kiedy tak słucham tego wesołego rwetesu, przychodzi mi na myśl pewne skojarzenie.
Mimo, że z „ptasiego móżdżku” ludzie zwykli solidnie kpić, od wielu gatunków ów móżdżek posiadających możemy całkiem sporo się uczyć. Dziś na krótko (środa to dzień dla mnie bardziej niż pozostałe pracowity) weźmy na tapetę …klucz dzikich gęsi.
Podobno naukowi specjaliści od ornitologii wybadali, że każdy ptak, machając skrzydłami, wytwarza siłę ciągu ułatwiającą lot temu, który znajduje się bezpośrednio za nim. Lecąc w kluczu w kształcie litery V, całe stado ma o co najmniej 71% większy zasięg lotu, niż gdyby każdy ptak leciał samotnie. Ilekroć jakaś gęś wypada z szyku, natychmiast przekonuje się jak trudno pokonywać opór powietrza w pojedynkę. Szybko zatem wraca do stada, by znów korzystać z siły ciągu wytwarzanej przez ptaka lecącego przed nią. Kiedy prowadząca się zmęczy, zajmuje miejsce na końcu V, a na czoło wysuwa się następna. Ponadto, ptaki lecące z tyłu, wydawanymi z siebie odgłosami zachęcają te z przodu do utrzymywania możliwie stałej prędkości.
To niewiarygodne jak ogromne przestrzenie jest w stanie pokonać lecące w kluczu dzikie ptactwo. Trwająca wiele dni podróż, w różnych, czasami bardzo trudnych warunkach atmosferycznych, jest niewątpliwie dużym wyzwaniem. Choć wymaga wielkiej determinacji, w większości przypadków kończy się sukcesem. Jak to możliwe? Bo ptaki „wiedzą”, że aby osiągnąć cel, muszą współpracować.
A co z nami?
Czy my, ludzie (tworzący branżę MLM) zmierzający w tym samym kierunku, nie docieralibyśmy do swych celów znacznie łatwiej i szybciej, gdybyśmy zapomnieli o rywalizacji a postawili przede wszystkim na współpracę?
Z życzeniami wiosny pięknej, radosnej, za oknem i …w sercu DM
PS
Za czas jakiś wiosennych ptasich rozważań ciąg dalszy. :)
Fantastyczna ciekawostka, przyznam że nigdy o takiej współpracy pomiędzy tymi zwierzętami nie słyszałem :) Pozdrawiam!
Och, gdybyśmy częściej chcieli uczyć się od natury! :)
Nizwykle trafne porównanie Pani Doroto!
I to jest właśnie synergia w pracy zespołowej. Współpracując razem osiągniemy zdecydowanie lepsze rezultaty, niż gdybyśmy działali w pojedynkę. Dlatego też marketing sieciowy to biznes zespołowy. Pojedyncze jednostki wybitne, nadludzie Nietsche’go nie osiągną sukcesu. Potrzebne są osoby, które lubią pomagać innym, chcą współpracować i na zasadzie partnerstwa osiągać zamierzone cele. Gratuluję wpisu! Po raz kolejny widzę, że nawet krótki tekst może być niezwykłą inspiracją!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
Kamil Sabatowski
Dosłownie przed kilkoma minutami przy popołudniowej kawie dyskutowaliśmy z Mężem na ten temat.
Włączam komputer a tu piękne podsumowanie naszej rozmowy. :) Ciągle zbyt wiele osób upiera się, żeby nie dostrzegać w tym biznesie tego co najważniejsze. A szkoda. Pozdrawiam majowo w niedzielne popołudnie
Witam:-)
W piątek miałam wyjątkową możliwość spotkania się z Tobą i Twoim Mężem.
Takie spotkania mobilizują do działania, budzą z pewnego uśpienia.
Bardzo żałuje, że nie będzie mnie w Falentach gdzie będziesz przemawiała, ale wiem,że muszę zakasać rękawy aby „trzymać kurs” i dołączyć do następnego seminarium.
Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam;-)
Moim zdaniem taka sytuacja może wynikać z tego iż niektóre osoby działające w biznesie sieciowym przeniosły swoje nawyki z pracy etatowej do sieci i nie do końca rozumieją, że w systemie MLM jest inaczej niż na etacie.
Na etacie w wielu zespołach (oczywiście nie we wszystkich) występuje bardzo moce współzawodnictwo, a już gdy zwalnia się np. jakieś wyższe stanowisko to dzieją się naprawdę przykre rzeczy, wspinanie się po trupach itp., mówię tu typowo to co miałem okazję wielokrotnie zaobserwować w swoim życiu.
W zespołach MLM wszyscy powinni sobie nawzajem pomagać, bo tutaj każdy może się wspiąć tak wysoko jak chce, nie ma takiej sytuacji, że tylko jedna osoba może zając pozycję np. kierownika, ale z tą wzajemną pomocą bywa jednak różnie.
Pozdrawiam serdecznie:)
Witam.
Jak zwykle wyrazy uznania Pani Doroto.
Gratuluje spostrzegawczości. Nawet gęsi wiedzą, że w pojedynkę trudniej dolecieć do celu. A my często się przed tym bronimy. Nauczyciele, pielęgniarki, górnicy, oni wszyscy trzymają się razem, wierzę, że osobom pracującym w systemie mlm też by to pomogło. Podziwiam Panią i liderów, którzy nieważne z jaka firmą współpracują, mimo wszystko dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem, wychodząc poza ramy swojego podwórka.
Może uczmy się od siebie, nie podkradajmy „cichaczem” liderów z innej Firmy, tylko wykreujmy swoich przywódców.
Nie mam w tym względzie tak dużego doświadczenia jak Pani, ale dzięki, że nie wprowadza Pani np. „hasła dostępu” do swojej wiedzy, jak robią to niektóre osoby z branży.
Działam w zasadzie bez wsparcia sponsora, powiedzmy, że go nie mam praktycznie, ale wiem , że i tak dam radę. Może to tylko potrwa dłużej i tyle.
Witam,
Po przeczytaniu tego posta czuję się taka bezpieczna.
Dobrze,że dołączyłam do Pani szyku :-)
Pozdrawiam :-)