Przed niemal dwiema godzinami rozstałam się z moimi słuchaczami. Za oknem szaleje majowa burza. Słucham wiatru, uderzającego o szyby intensywnego deszczu i zastanawiam się co by też im jeszcze na dobranoc powiedzieć. W znalezieniu tego jednego na dzisiaj przesłania pomaga mi moja ukochana Sarah Brightman. Jakże ja uwielbiam jej śpiew! Ta miłość w jedną tylko stronę trwa już tak wiele lat. :) Liczę na nią, że pomoże mi wydobyć coś ważnego, coś zapadnie w serca i zostanie. Zostanie, zakiełkuje, a odpowiednio pielęgnowane wyda plon. Plon tak wspaniały, żeby za czas jakiś mogli powiedzieć (tak jak ja niemal każdego dnia sobie powtarzam): warto było!
Warto było podjąć decyzję.
Warto było opuścić swoją strefę komfortu (w moim przypadku akurat opuszczać jej nie musiałam bo wtedy nie istniała)
Warto było odważyć się na to, by zobaczyć co jest poza nią.
Warto było włożyć cały ten wysiłek.
Warto było zawalczyć.
Warto!
Po prostu warto!
Dzień, w którym usłyszę te słowa od pierwszej z osób, które są w tej chwili na początku, będzie jednym z ważniejszych w moim życiu.
Mówiliśmy dziś między innymi o tym, że konia nawet wbrew jego woli można doprowadzić do wodopoju. Jeśli nie da rady zrobić tego jedna osoba, może poprosić o wsparcie kilka innych. Razem pewnie osiągną cel i zwierzę dotrze do źródła.
Ale czy się z niego napije?
Czy nawet dziesięciu muskularnych mężczyzn będzie w stanie zmusić je do zaczerpnięcia wody?
Niestety …NIE!
Jeśli mimo wszystko, ci, którzy zechcą nieboraka uszczęśliwić, może nawet uratować od zguby, będą chcieli uczynić to na siłę a ten nie zareaguje odruchem połykania, po prostu wyrządzą mu krzywdę.
A teraz pytanie do moich słuchaczy, do każdego z Was z osobna: A jak to jest z Tobą?
Jeśli
– przekażę Ci wszystko co wiem i czego doświadczyłam,
– powiem co warto robić, a czego jak ognia unikać,
– zasugeruję co ma sens, a co możesz sobie darować bo nie tędy prowadzi ta najbardziej przyjazna droga…
Co z tym zrobisz?
Będziesz jak bohater opowieści o wodopoju?
Pamiętaj, że ja mogę tylko wskazać drogę do źródła a jedynie Ty i tylko Ty posiadasz moc by ugasić swoje pragnienie!
Nareszcie, od paru minut mam w domu” Internet”
Bardzo serdecznie dziękuję za zaproszenie na trzecie spotkanie.
To o czym mówiłaś w trakcie dwóch ostatnich webinarów było mi znajome, ale niekiedy trzeba coś usłyszeć po raz kolejny, aby wryło się w serce i w duszę.
Wiem, że definicję marketingu sieciowego i firmy CALIVITA wykorzystam w mojej pracy, bo są proste i bardzo trafne.
Przygotowuję się do restartu i mam nadzieję,że dzisiejsze szkolenie będzie mi w tym pomocne.
Pozdrawiam serdecznie
Ela Szymańska
Elu, rzeczywiście coś z tym internetem musiało być nie tak. Powiadomienie o Twoim wpisie przyszło spóźnione prawie dobę.
Biorąc pod uwagę dzielącą nas odległość, pieszo szybciej zdążyłabyś ten komentarz przynieść. :)
Zaniepokoiła mnie Twoja wczorajsza nieobecność bo już zdążyłaś mnie przyzwyczaić, że jesteś zawsze. :)
Szkoda, że nie udało Ci się dotrzeć, bo była to porcja zupełnie innej wiedzy, myślę, że bardzo istotnej.
Nie ma co jednak „płakać nad rozlanym mlekiem.” Na kolejną porcję rozważań, zapraszam już w najbliższą środę.
Doroto
Z każdego Twojego szkolenia wynoszę coś np.już wczoraj na spotkaniu zaprezentowałam dwa tajemnicze koła :P i Cz.
Natomiast wczoraj spośród wielu ważnych kwestii najbardziej utkwiła mi „Tajemnica mądrości Mędrca”.
Jesteś baaaaaardzo mądrą DZIEWCZYNĄ. Twoje wpisy i wypowiedzi docierają do najgłębszych zakamarków mojej duszy…
Bądź mi L A T A R N I Ą.
PS
Wzruszyłam się czytając komentarz Dany
Jadziu,
Myślę, że zdajesz sobie sprawę, iż z racji na tak długą naszą znajomość,
każdy Twój komentarz ma dla mnie wartość specjalną.
Tak to już jest, że mało kto jest „prorokiem we własnym kraju.”
Ty, każdą, nawet najkrótszą rozmową telefoniczną, spotkaniem, komentarzem pokazujesz, że to jednak możliwe.
Bardzo Ci za to dziękuję.
Dołożę wszelkich starań, byś mogła czerpać z mojego doświadczenia jak najwięcej.
A co do wzruszenia…
Ty się wzruszyłaś, a ja nie mogłam powstrzymać łez.
Czytałam na zmianę to co napisała Dana, Kamila (im więcej ciebie, tym mniej), Iza (również na Babińcu i w mailu, który mniej więcej w tym czasie przyszedł)
i łzy jak grochy spadały na podłogę koło biurka. Po raz pierwszy ruszyło mnie to tak bardzo. Wcześniej, owszem, wielokrotnie się wzruszałam. Wasze wpisy to dla mnie najbardziej fascynujące lektura. Taka, która sprawia, że ciągle chce się chcieć. To także doskonały materiał do rozważań.
Od pierwszego webinara coraz bardziej zachwycam się tą formą zdobywania wiedzy. Wczoraj zobowiązałam się, że napiszę- niestety usnęłam, dlatego teraz szybko nadrabiam. Co wzięłam z wczorajszego dnia dla siebie? Jakoś szczególnie przemówiła do mnie ta opowieść o koniu, którego można zaprowadzić, zachęcić, umożliwić dostęp ale nie można zmusić do zaspokojenia pragnienia. Bardzo mnie ucieszyły również trzy przytoczone przez Ciebie Dorotko prawa. Prawo do oszczędzania, zarabiania i budowania. Dobrze, że takie prawa mam. Ponadto dużo ważnych, bardzo merytorycznych informacji. Dziękuję i czekam na dzień dzisiejszy.
Iza,
Tych informacji będzie coraz więcej ale pamiętaj, że wszystkie one na nic się nie zdadzą, jeśli nie zrobisz z nich użytku.
Do tej pory bardzo rzadko spotykałam na swojej drodze ludzi, którzy tak pozytywnie potrafili potrząsnąć moim życiem, by obudzić mnie ze stanu bezsensownej akceptacji wszystkiego, co wcale nie jest dla mnie dobre. Teraz wiem, że wokół mnie tacy ludzie są. Dzięki nim inaczej myślę i czuję.
Należę do tych, którzy nie idą na żywioł i muszą długo siebie budować. Nasze ostatnie spotkania- bezpośrednie czy pośrednie- spowodowały, że to budowanie nagle przyspieszyło, że coś zakiełkowało. Naprawdę!
Dorotko, drogę do źródła wskazujesz doskonale. Wiem, że wszystko teraz zależy ode mnie…I czekam niecierpliwie na dzisiejsze nasze spotkanie.
Danusiu,
Spotkanie, na które czekałaś, przeszło już do historii. Bardzo jestem ciekawa jak je przeżyłaś. :)
Chyba nie najszczęśliwsze akurat było to, że towarzyszyła Ci „Nowa”.
Aż boję się pomyśleć jak mogła zareagować.
W mailingu, który otrzymaliście przed, pisałam, że to webinar tylko dla tych o mocnych nerwach.:)
Twoja przygoda dopiero się zaczyna, a już zdążyłaś doświadczyć tego,
że w tej dość emocjonalnej robocie, różne sytuacje mogą się zdarzyć.
Dziękuję Ci za to wszystko co napisałaś.
Nawet nie masz pojęcia jak bardzo to dla mnie ważne.
Czekam na Twoje wrażenia i przemyślenia odnośnie piątkowej lekcji biznesu i …życia :)
Zawsze warto próbować!
Nawet kiedy upadniesz to nie koniec świata. Zauważysz kamień, przez który się potknąłeś.
Pragnienie ma każdy z nas. Im więcej pijesz, tym bardziej pić się chce.
Znając drogę do źródła oraz walory smakowe wody, wystarczy zadziałać.
Jak, kiedy i z kim-zależy od Ciebie.
Ja już wybrałam:)
Pozdrawiam ciepło
Małgosia Safandowska
Gosiu,
Trzymam kciuki za to, byś za każdym razem, kiedy się potkniesz, umiała zidentyfikować kamień, który to sprawił.
Są ludzie, którzy ciągle potykają się o te same kamienie, często nawet upadają, nieźle się przy tym turbując i …nic.
Żadnych wniosków! Od lat nie mogę się nadziwić temu zjawisku.
Przedwczoraj webinar, wczoraj webinar, dzisiaj webinar.:)
Za dużo tego? Wcale nie,bo im więcej Ciebie tym mniej….
Jestem początkująca…ale już teraz cieszę się, że spotkałam Cię na mojej drodze. Dzisiaj dziękuję mojemu synowi za to, że był chory, bo gdyby nie on, nie poznałabym Ciebie.
Miałam tego nie pisać, ale jednak napiszę.:))To takie moje, osobiste…
Od wczoraj chodzi za mną i nie daje mi spokoju taka myśl, że Ty to jesteś taką naszą „biznesową mamą”, która każdemu z osobna i wszystkim razem życzy jak najlepiej, tak po prostu od serca. Wysłuchasz, doradzić, podpowiesz, wesprzesz…
Za to dziękuje.
Moje życiowe siły płyną ku temu co się nazywa spełnieniem zawodowym. Wiem o tym, że w końcu ugaszę pragnienie i wtedy powiem Ci warto było!!!
Ktoś kiedyś mądry powiedział, że kto rezygnuje z rozwijania swojej osobowości, sprzeniewierza się nie tylko sobie, ale i społeczności. Taki człowiek prędzej czy później zawiedzie.
Ja stawiam na rozwój siebie.
Pozdrawiam wszystkich wietrznie ale z ciepłem w sercu z Milanówka:)
Kamila Woźniak
Kamilko,
Tego co napisałaś o konsekwencjach rezygnacji z rozwoju, nigdy nie słyszałam.
Przyznam, że mną wstrząsnęło.
Bardzo podziwiam wszystkie Twoje poczynania.
Wiem, że wiesz jak ważne w życiu jest spełnienie zawodowe.
Już teraz się cieszę (bo głęboko w to wierzę), że osiągniesz je dużo wcześniej niż ja.
Gdyby wszyscy, albo przynajmniej większość ludzi miała szczęście tego doświadczyć, świat byłby bardziej przyjaznym miejscem do życia.
Za „im więcej ciebie, tym mniej” bardzo Ci dziękuję. :)